Czy warto dzielić się dobrym słowem? Oczywiście, że tak! Przekonali się o tym uczniowie naszej szkoły, którzy wspólnie z nauczycielem etyki – panią Joanną Dziurlą – przygotowali projekt „Ciepłe i Puchate”. W trakcie zajęć wysłuchali oni opowieści o tym samym tytule (dla zainteresowanych zamieszczamy ją poniżej) i wspólnie zdefiniowali, czym może być „Ciepłe” i „Puchate”.
Podczas finału akcji, który miał miejsce w rocznicę wyboru papieża Jana Pawła II, tj. 16.10., uczniowie rozdawali swoim koleżankom i kolegom, a także nauczycielom i pracownikom naszej szkoły tajemnicze karteczki. Można było na nich przeczytać miłe słowa („Jesteś fajny!”, „To będzie udany dzień!”), komplementy („Masz piękne oczy!”, „Ślicznie się uśmiechasz!”), hasła motywujące („Możesz więcej, niż ci się wydaje!”, „Nie poddawaj się!”, „Dąż wytrwale do celu!”), a także wspierające i uświadamiające, że nikt w szkolenie nie powinien czuć się samotny („Jestem twoim przyjacielem!”, „Lubię cię!”, „Nie jesteś sam!”). Jedną karteczkę wylosowała również pani kurator.
Tego dnia w naszej szkole zapanowała niezwykle przyjemna atmosfera. Liczymy, że każdy uczeń naszej szkoły poczuł się wyjątkowy i ważny.
Dawno, dawno temu było sobie pewne miasto, którego wszyscy mieszkańcy żyli ze sobą w pełnej zgodzie, byli zdrowi i szczęśliwi. Tkwił w tym pewien sekret. Otóż każdy z nowo narodzonych mieszkańców miasta dostawał woreczek z Ciepłym i Puchatym, które miało to do siebie, że im więcej rozdawało się go innym, tym więcej przybywało. Dlatego wszyscy swobodnie obdarowywali się nawzajem Ciepłym i Puchatym wiedząc, że nigdy go nie zabraknie.
Matki dawały Ciepłe i Puchate dzieciom, kiedy wracały do domu. Mężowie i żony wręczali je sobie na powitanie, po powrocie z pracy, przed snem. Nauczyciele rozdawali w szkole, sąsiedzi na ulicy i w sklepie, znajomi przy każdym spotkaniu. Nawet groźny szef w pracy nierzadko sięgał do swojego woreczka z Ciepłym i Puchatym. Nikt tam nie chorował i nie umierał, a szczęście i radość mieszkały we wszystkich domach. Pewnego dnia do miasta sprowadziła się zła czarownica, która żyła ze sprzedawania ludziom leków i zaklęć przeciw różnym chorobom i nieszczęściom. Szybko zrozumiała, że nic tu nie zarobi, więc postanowiła działać. Poszła do pewnej młodej kobiety i w największej tajemnicy powiedziała jej, żeby nie szafowała zbytnio swoim Ciepłym i Puchatym, bo w końcu jego zapas się wyczerpie, i żeby uprzedziła o tym swoich bliskich. Kobieta schowała swój woreczek głęboko na dno szafy i do tego samego namówiła męża i dzieci. Stopniowo wiadomość rozeszła się po całym mieście, ludzie poukrywali Ciepłe i Puchate, gdzie tylko kto mógł. Wkrótce w miasteczku zaczęły się szerzyć choroby i nieszczęścia, coraz więcej ludzi zaczęło umierać. Czarownica z początku cieszyła się bardzo: drzwi jej domu na dalekim przedmieściu nie zamykały się. Lecz wkrótce wyszło na jaw, że jej specyfiki nie pomagają i ludzie przychodzili coraz rzadziej.
Zaczęła więc sprzedawać Zimne i Kolczaste, co trochę pomagało, bo przecież był to – wprawdzie nie najlepszy – ale zawsze jakiś towar. Ludzie już nie umierali tak szybko, jednak ich życie toczyło się wśród chorób i nieszczęść.
I byłoby tak może do dziś, gdyby do miasta nie przyjechała pewna kobieta nie znająca argumentów czarownicy. Zgodnie ze swoimi potrzebami zaczęła całymi garściami obdzielać Ciepłym i Puchatym dzieci i sąsiadów.
Z początku ludzie dziwili się i nawet nie bardzo chcieli brać – bali się, że będą musieli oddawać. Ale kto by tam upilnował dzieci! Brały, cieszyły się, powyciągały z różnych schowków swoje zapomniane woreczki i znów jak dawniej zaczęły rozdawać. Jeszcze nie wiadomo, jak skończy się ta bajka. Co będzie dalej – zależy od Ciebie…